Na rynku książki każdy znajdzie coś dla siebie. Oferta jest zróżnicowana. To chyba dobrze, że różni autorzy przedstawiają wojnę w różny sposób? A zresztą bywa i tak, że ten sam pisarz pokazuje jakąś bitwę „z lotu ptaka”, inną zaś „od środka”. Pani Dobrego Znaku – powiem to jeszcze raz – była w moim zamyśle powieścią o wojnie. Nie o żołnierzach. Inaczej niż np. Północna granica, w której odwrotnie: interesowali mnie raczej żołnierze niż wojna.
Każdą historię, nie tylko wojenną, można opowiedzieć na wiele różnych sposobów. Niedobrze, jeśli autor zna tylko jeden sposób. Brzmi to banalnie, wiem, ale czasem warto przypomnieć. W powieściopisarstwie nie ma gotowych recept; te same techniki i środki literackie w jednej książce się sprawdzają, w drugiej nie.
Ale to już inny temat i inna rozmowa.
Jeszcze raz Cię pozdrawiam.