To temat rzeka. Może kiedyś wysmażę książkę pt. Jak budowałem Szerer – wtedy wszystko dokładnie opowiem.
Skrót ES odnosi się do Ery Sępów. Osobną sprawą jest dawny (i już nieużywany) kalendarz Shergardów. Ma znaczenie tylko dla historyków.
Sporządziłem oczywiście kalendarium na własny użytek.
Wiadomo, że w tekstach muszą się pojawiać drobne nieścisłości (pozorne). Piszę, że od zdarzenia do zdarzenia minęło sześć lat, a wychodzi, że gość postarzał się o pięć. Tak, bo wtedy miał prawie 25, a teraz 30 z mocną górką, określiłem więc jego wiek odpowiednio na 25 i 30. Jestem precyzyjny, jeśli ma to znaczenie. „Za dwa miesiące będziesz pełnoletni” – powiada ojciec do syna, wiemy więc, że delikwent ma dokładnie 15 lat i 11 miesięcy.
Jakaś wojna mogła się zacząć pod koniec roku i skończyć po piętnastu miesiącach – datowana więc będzie na trzy lata, choć w rzeczywistości trwała rok i trochę. To żadne czary-mary. Próbuję też oddać „zawodność ludzkiej pamięci”, niedokładność. Bohater powieści mówi: „Trzy lata temu spalili port w Londzie” – lecz gdyby go przycisnąć, to musiałby przyznać: „Faktycznie, to już prawie pięć lat… Ależ ten czas leci!”.
Przypominam, że rok szererski liczy 13 dwudziestoośmiodniowych miesięcy, ostatni miesiąc może być krótszy lub dłuższy o dwa dni. Dość dokładnie piszę o tym w Królu Bezmiarów, a o zegarze w opowiadaniu Piratka i żołnierz (w tomie Żeglarze i jeźdźcy).
Jeśli świat ma być wiarygodny, to powinien być trochę poplątany, odrobinę sprzeczny wewnętrznie (takim go warto pokazać), a rządzące nim reguły nielogiczne. Jak u nas. Zastanów się nad naszym kalendarzem. Można wymyślić bardziej popaprany? Rachuba tygodni nie pokrywa się z miesięczną; miesiące występują krótkie i długie na zmianę (no chyba, żeby lipiec-sierpień, wtedy nie) i są 30- lub 31-dniowe, no chyba żeby jeden 28-dniowy, a raz na cztery lata 29-dniowy. Jakoś z tym żyjemy i wiemy, co znaczy „Za pół roku wyjeżdżam do Hiszpanii” – choć rozmówca raczej nie ma na myśli 182,5 dnia.
Osobną sprawą są błędy autora. Jeśli sądzisz, że nigdy nie rąbnąłem się w rachubie, to oceniasz mnie wyżej, niż zasługuję (tu powinienem wstawić emotkę z krzywym uśmieszkiem). Czasem zdołałem poprawić błąd w kolejnym wydaniu, ale bez wątpienia są pomyłki, których nie wykryłem do dziś. Ani ja, ani żaden z redaktorów – bo właśnie od tego są redaktorzy. Ludzie biorący pieniądze za wykrywanie błędów i nieścisłości. Autor nie jest maszyną; odkryto tę prawdę dawno temu i wymyślono profesję redaktora.
Unikam dat jak mogę; czasem jakiś historyk się zająknie. Księga Całości nie jest podręcznikiem do historii Szereru. Kiedyś wpadłem w panikę pomyślawszy, że gdy raz zacznę sypać datami, to będę musiał dopisać do cyklu coś w rodzaju Silmarillionu.
Pozdrawiam Cię serdecznie. Pochlebiło mi, że uważnie czytasz moje książki.