Severian P. pyta

Serwus!. Przede wszystkim chciałbym podziękować za twoją wspaniałą pracę, która pozawala zanurzyć mi się w wykreowanym przez ciebie świecie. W Szerer zagłębiłem się dosyć niedawno, ponieważ przygodę rozpocząłem w obecnym okresie wakacyjnym. Do tej pory pochłonąłem (i to z nie małym smakiem) 6 książek z księgi całości. No i właśnie, nie da się ukryć że w twojej twórczości zdecydowanie na pierwszy plan wysuwają się postaci kobiece, może i pytanie będzie trywialne ale, dlaczego?. Dlaczego właśnie postaci kobiece, grają największą rolę w twoich książkach?

Kres odpowiada

Czołem!

odpowiadając na Twoje pytanie, przypomnę tutaj moją tragicznie zmarłą koleżankę-autorkę, prywatnie zaś przyjaciółkę Maję Kossakowską. Otóż Majka prowadziła zwykle w swoich książkach postacie męskie, była więc pytana o to samo, tylko z odwrotnej perspektywy. Przywoływałem czasem jej odpowiedź (trudno wymyślić lepszą), która brzmiała: „Bo baby mnie nie kręcą”.

No więc: faceci mnie nie kręcą. Uważam, że w większości dziedzin życia mają zbyt łatwo, a przez to ich życiorysy są nudne (przedstawiam własną opinię, wcale nie muszę mieć racji). Kobieta obsadzona w jakiejkolwiek roli – poza mocno już zgraną rolą matki/strażniczki domowego ogniska – od razu ją czyni ciekawszą, bardziej barwną. Kiedyś, z powodów biologicznych, więc raczej oczywistych, faceci zajmowali się wszystkim, a kobiety właściwie tylko jedną dziedziną: były traktowane jak inkubatory, następnie automaty do niańczenia dzieci i prania średniowiecznych skarpetek (oczywiście uogólniam, trywializuję – niektóre potrafiły się wybić na niepodległość). Ergo: poprowadzenie, przykładowo, literackiej postaci kobiety wykładowczyni w quasi-średniowiecznej akademii, jest od razu wyzwaniem – poza tym to samograj, który niemal rozsadza fabułę, akcja powieści sama rwie się do przodu. Na każdym kroku pojawiają się „ale” i „dlaczego” (żołnierka, doskonale – ALE co będzie, jeśli zajdzie w ciążę?…), to zaś ożywia intrygę. Męski wykładowca albo żołnierz jest zwyczajny i nudny, trzeba stale popychać go palcem, kreować ciekawe sytuacje. Kobieta wykładowczyni, żołnierka lub kobieta kat (sorki, nie napiszę jednak „katka” ani „kacini”; co za dużo to naprawdę niezdrowo) nie jest nudna, a ciekawe sytuacje kreują się same.

Wypowiedziałbym się obszerniej, ale wolę nie wszczynać tu sporów o charakterze światopoglądowym. Świat trzęsie się od wciąż nieoczywistego i piekielnie złożonego problemu przedefiniowania roli mężczyzny i kobiety. Tutaj tego na pewno nie rozstrzygniemy, ani nawet nie nadgryziemy; tak tylko zahaczyłem z rozpędu. A jakie mam poglądy na ten temat – łatwo domyśli się każdy czytelnik i każda czytelniczka moich książek.

Krótko więc: dlaczego kobiety w moich książkach? Bo w oczach autora są o wiele ciekawsze od mężczyzn, zwłaszcza jako bohaterki powieści.

Wolno się ze mną nie zgadzać.

Podziel się tym ze światem na:
Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp