Witaj.
Nie do końca jestem pewien: piszesz serio czy pokpiwasz sobie ze mnie?…
No nic, przyjmę Twoje pytanie za dobrą monetę. Najwyżej będziesz miał bekę, że dałem się podpuścić.
Te sążniste opisy bitew w Pani Dobrego Znaku, bo chyba ten tytuł masz na myśli, nie każdemu się podobają. Potrzebny jest, tak podejrzewam, określony typ wyobraźni. Niektórzy czytelnicy (szczególnie zaś czytelniczki) potrafią sobie świetnie wyobrazić rysy twarzy bohaterów, kameralne sceny, zachowania konkretnych postaci – innym z kolei pasuje total, szerokoekranowy plan filmowy. Czytelnicze gusty są różne i mają prawo takie być.
W większości książek bitwy i potyczki traktuję trochę po macoszemu, daję obraz mało szczegółowy. Tutaj chciałem inaczej. Uparłem się pokazać starcia zbrojne w „klasyczny” sposób, nie z punktu widzenia ich uczestnika albo odległego obserwatora, tylko tak, jak mógłby je opisać historyk wojskowości. Bardziej dosłownie, technicznie. To nie fanaberia, miałem ważne powody, żeby wybrać taką metodę, ale teraz ich nie przedstawię, bo odpowiedź wyszłaby za długa. Może przy innej okazji.
Jestem za te bitwy chwalony, a kiedy indziej obrywam (zerknij na pytania czytelnika Dawida i moje odpowiedzi z 22 i 24 kwietnia – tutaj, na tej stronie, to będzie jakieś dziesięć fiszek wstecz). To są naprawdę „ciężkie”, wielostronicowe opisy. Jeśli ktoś takich nie lubi, to ma przerąbane. Niemniej te opisy stanowią raptem kilka procent tekstu. W powieści o wojnie dużo to, czy mało? Starałem się nie koncentrować wyłącznie na sprawach wojskowych, kiecki księżnej Ezeny opisane są równie sumiennie.
Dobrze zgadłeś: do rozrysowania dwóch największych bitew potrzebowałem kartki papieru i ołówka. Były dwa robocze szkice, które później wylądowały w koszu. Ponumerowane kwadraciki oznaczające chorągwie i legiony, strzałki pokazujące kierunki uderzeń… No, wiesz.
Zadbałem także o ordre de bataille armektańskich armii. Przyznaję się bez bicia i tortur: znałem dokładną liczbę żołnierzy różnych formacji na każdym etapie wojny.
PS. Bitwy morskie – to dopiero jest rebus. Eskadra żaglowców to nie oddział piechoty, który robi zwroty jak mu się podoba. Już wkrótce będziesz mógł ocenić, czy sobie poradziłem. Polecam Najstarszą z Potęg.