Witaj. Felieton nie jest powieścią, a powieść fantasy felietonem. Czy naprawdę każdy język pasuje do wszystkiego? Dlaczegóż więc takim językiem i na takim luzie nie złożyć kondolencji na pogrzebie? A może przedstawić genezę ludobójstwa?
Zbudowałem w książkach wiele różnych postaci. Oczywiście – zmrużę czasem oko, zażartuję. Pozwolę sobie na kpinę i sarkazm, dystans do postaci, ale to jednak są bohaterowie literaccy osadzeni w konkretnych realiach. Opowiadam pewne historie, pokazuję czyjeś losy i używam języka który – moim zdaniem – jest najlepszy do snucia takich opowieści. Napisane tak jak podpowiadasz, na „kontrolowanym luzie”, byłyby to zupełnie inne książki. Nie wiem, może przyjemniejsze w lekturze, ale na pewno nie takie i nie o tym.
Nie miałem dotąd pomysłu na opowiadanie, w którym zagrałby rubaszny humor guasi-felietonowy. Może kiedyś napiszę parodię powieści fantasy. Bądź pewien, że użyję odpowiednich – w moim mniemaniu – środków literackich.