Wznawianie tego w obecnej postaci nie ma sensu. Obie Galerie bardzo się zestarzały. Są tam porady, jak ma wyglądać maszynopis znormalizowany i że najlepiej posłać wydawcy dyskietkę… Albo moje wywody nt. skandali artystyczno-obyczajowych, o których nikt już dziś nie pamięta. Z kolei za poglądy dot. feminizmu lub LGBT zostałbym dziś zlinczowany przez obie strony sporu, bo jego temperatura ma się nijak do tego, co było dwie dekady temu. Polska była wtedy, przypomnę, zupełnie innym krajem, np. o „cnotach niewieścich” czytało się w dziełach Wincentego Kadłubka.
GDYBY kiedyś zaistniała możliwość wznowienia Galerii, to musiałbym naprawdę solidnie przeredagować wchodzące w skład tych książek felietony. Niektóre po prostu należałoby wyrzucić, inne skrócić, do jeszcze innych dodać konieczne objaśnienia. Da się zrobić. Moim zdaniem wyszłaby z tego jedna dość gruba książka.
Ale wszystko to musi poczekać. Powtarzam jak mantrę: do zakończenia projektu, w którym tkwię, czyli Księgi Całości, nie mam wolnych mocy przerobowych. Natomiast po zakończeniu tego maratonu jest całkiem możliwe, że na sam widok komputera i klawiatury doznam wylewu. Albo czegoś znacznie gorszego.