Zrobiłeś, Kresie, wielkie świństwo materializując słowa ks. Twardowskiego… Przesadą byłoby twierdzić, że Cię kochałem, ale za te prawie 30 lat wspólnego z Twoimi tekstami życia – lubiłem bardzo. Jestem zły, to prawda, ale mam świadomość że pretensje mogę mieć tylko do siebie. O to, że 30 lat to było dla mnie za krótko, żeby zadać Ci te kilkanaście pytań które mam w głowie od czasów „Fenixa”. Żeby Ci pogratulować i podziękować za wszystko. Teraz pozostało tylko to miejsce… Dziękuję więc. Za wszystkie to chwile w których pozwoliłeś mi oderwać się od życia, które momentami tak bardzo bolało. I gratuluję. Bo jeśli tam, gdzie odszedłeś jednak nie ma nic, to Ty, dzięki Twoim książkom, będziesz istniał tutaj zdecydowanie dłużej niż sięgać będzie pamięć naszych najbliższych, dla których coś znaczyliśmy. Ty znaczysz i znaczyć będziesz dla wielu jeszcze przez długi czas. Żegnaj.